Wybrałem mleczarstwo w Olsztynie i nie żałuję

2014-05-16 12:00:00 (ost. akt: 2014-05-23 11:58:57)

Podziel się:

— Studia w Olsztynie to najpiękniejszy okres mojego życia, który zdecydował o mojej przyszłości — mówi Edmund Borawski, prezes Spółdzielni Mleczarskiej MLEKPOL w Grajewie. Spółdzielnia, znana wszystkim z mleka Łaciate, przymierza się do wielkich inwestycji na Warmii i Mazurach. W Mrągowie chce budować supernowoczesny zakład mleczarski.

— Jest Pan absolwentem Akademii Rolniczo-Technicznej w Olsztynie, poprzedniczki obecnego Uniwersytetu Warmińsko- Mazurskiego. Dlaczego akurat Olsztyn?
— Myśl o studiowaniu mleczarstwa urodziła się w czasie wycieczki do zakładu w Kolnie podczas nauki w liceum. Zapoznawaliśmy się tam z pracą kotła parowego Walczak. Dojenie krów w rodzinnym gospodarstwie nie sprawiało mi przyjemności, natomiast lubiłem mleko, masło, twarogi domowej roboty. Wówczas olśniła mnie ta myśl: mleczarstwo jako kierunek moich studiów. No a skoro tak, to decyzja mogła być tylko jedna: ART w Olsztynie, Wydział Technologii Mleczarstwa i Żywności, czego absolutnie nie żałuję.

— Których wykładowców zapamiętał Pan najlepiej?
— W okresie moich studiów ogromnym autorytetem w kraju i za granicą cieszyli się liderzy naszego wydziału: profesorowie Stefan Poznański, Jan Kisza, Józef Budsławski, Kazimierz Babuchowski. To oni wychowali kadrę swoich następców, że wymienię tylko profesorów Zbigniewa Śmietanę, Arnolda Repsa, Stefana Ziajkę, Lidię i Zygmunta Zanderów, a także całą armię technologów pracujących w polskim mleczarstwie, o których mówi się, że w okresie funkcjonowania w Unii Europejskiej poczynili największy postęp, dorównując liderom światowego mleczarstwa.

— Czy czuje Pan sentyment do Olsztyna, do Warmii i Mazur?
— Studia w Olsztynie to najpiękniejszy okres mojego życia, który zdecydował o mojej przyszłości. Wtedy poznałem i pokochałem koleżankę z roku, założyliśmy rodzinę, wspólnie wychowaliśmy trójkę dzieci. Olsztyn to początek i baza mojej kariery zawodowej, a także rodziny. Warmia i Mazury są mi ponadto bardzo bliskie, ponieważ zamieszkuje tu rodzina mojej żony.

— Można chyba postawić tezę, że mleczarstwo stało się dla Pana sposobem na życie?
— Wspólnie z małżonką całe życie zawodowe związaliśmy z mleczarstwem. Problemy wynikające z pracy towarzyszyły nam i w zakładzie, i w domu. Jest to trudny zawód, ale gdy odnosi się sukcesy, można go polubić. Dodam, że moja żona miała ogromny wpływ na rozwój Mlekpolu. Obecnie jest na emeryturze. Nasze dwie córki i zięć ukończyli Uniwersytet Warmińsko-Mazurski, a jedna z córek właśnie mleczarstwo i obecnie pracuje w Mlekpolu.

— Grajewo leży blisko Ełku. Czy w kierowanej przez Pana spółdzielni pracują osoby z Ełku i okolic?

— Pracują — i to jakby w dwóch wymiarach. Po pierwsze, w samym zakładzie w Grajewie pracuje 20 osób z Ełku, po wtóre zaś — dawną Okręgową Spółdzielnię Mleczarską w Ełku przyłączyliśmy do Mlekpolu w 1995 r. Funkcjonuje tam nasza Hurtownia Nabiałowa, zatrudniająca piętnaście osób.

— Czy ma Pan kontakty z olsztyńskim środowiskiem akademickim?
— No jasne, i to na różnych polach. W Mrągowie został powołany i funkcjonuje Instytut Innowacji i Wdrożeń, który współpracuje z olsztyńskim uniwersytetem. Rolą instytutu jest opracowywanie i wdrażanie nowych produktów i technologii na rzecz Mlekpolu, jak również wykonywanie specjalistycznych badań produkowanych wyrobów. Przez rok sponsorowaliśmy drużynę siatkówki AZS, który w 2007 roku występował pod nazwą MLEKPOL AZS Olsztyn. Jesteśmy jednym z uczestników uczelnianego klastra mleczarskiego. Środowisko uczelniane jest nam wciąż bliskie i korzystamy z jego dorobku.

— Który moment w Pana długiej karierze zawodowej wspomina Pan z największą satysfakcją?

— Proces połączenia OSM Mrągowo z Mlekpolem przebiegał w nie najlepszym klimacie. Zarówno członkowie mrągowskiej spółdzielni, jak i jej pracownicy, się podzielili: część była za, a część była przeciw. Przeciwników połączenia wspierali lokalni politycy, argumentując, że po zakładzie zostaną tylko fundamenty. W roku 2008 zostałem wyróżniony statuetką Najlepszy Przedsiębiorca Roku od władz Mrągowa. Podczas jej wręczania czułem satysfakcję, że przeciwnicy przyznali się do błędu w ocenie intencji Mlekpolu