Wcale nie szło jak po maśle

2014-05-22 08:00:00 (ost. akt: 2014-05-23 12:11:57)

Podziel się:

Edmund Borawski, prezes SM Grajewo: — Gdy w okresie łączenia się spółdzielni w Mrągowie z Grajewem prognozowałem, że za pięć lat będziemy skupować i przetwarzać tu 500 tysięcy litrów mleka dziennie, nikt nie wierzył...

Edmund Borawski, prezes SM Grajewo: — Gdy w okresie łączenia się spółdzielni w Mrągowie z Grajewem prognozowałem, że za pięć lat będziemy skupować i przetwarzać tu 500 tysięcy litrów mleka dziennie, nikt nie wierzył...

Autor zdjęcia: Zbigniew Woźniak

Zakład Mleczarski w Mrągowie, będący dzisiaj bardzo ważnym ogniwem w strukturze Spółdzielni Mleczarskiej Mlekpol, budowano na początku lat 80. XX wieku jako jeden z najnowocześniejszych zakładów w tej branży w Polsce. Kiedy pod koniec lat 90. rozpoczęły się rozmowy w sprawie włączenia go w struktury grajewskiego Mlekpolu, spora część załogi była tej fuzji przeciwna.

Nawet ci pracownicy, którzy wówczas widzieli w takim połączeniu wiele plusów, znajdowali też minusy, z których najpoważniejszym była obawa o przyszłość własną i zakładu. Krótko mówiąc, ludzie obawiali się, że to przejęcie może doprowadzić do likwidacji zakładu w Mrągowie.


Strach przed nieznanym


Co prawda prezes OSM Grajewo Edmund Borawski przekonywał, że nastawia się na rozwój, nie na likwidację, ale ludzie wiedzieli swoje.

Wspomina Marcin Piwowarczyk, obecny dyrektor Zakładu Produkcji Mleczarskiej w Mrągowie Spółdzielni Mleczarskiej Mlekpol w Grajewie:

— W latach 1998-99 jako członek Rady Nadzorczej Mlekpolu uczestniczyłem w tych rozmowach. Wcale nie szło jak po maśle. Było mnóstwo wątpliwości, oporów ze strony związkowców, pracowników i niektórych przedstawicieli zarządu ówczesnej OSM Mrągowo.

Trudno się zresztą dziwić; nie było wtedy jeszcze w tej branży doświadczeń związanych z funkcjonowaniem tak rozbudowanych struktur spółdzielczych.


Pamiętna delegacja


29 października 2000 roku do Mrągowa przyjechała kilkuosobowa delegacja z Grajewa z prezesem Borawskim na czele. Delegacja wróciła do Grajewa pomniejszona o jedną osobę. Marcin Piwowarczyk pozostał w Mrągowie jako dyrektor Zakładu Produkcji Mleczarskiej.

Oddajmy ponownie głos dyrektorowi Piwowarczykowi:
— Początki nie były łatwe. Dla mnie przełomowym momentem było spotkanie mniej więcej po roku z szefem związkowców. Przyznał, że to był ostatni moment na ratowanie zakładu i załogi. „Gdyby wtedy nie doszło do połączenia, to właśnie dziś kończyłyby się nam zasiłki” — stwierdził wówczas. To był dla mnie znak, że załoga uwierzyła w sens połączenia.


Inwestycja wielkości budżetu Mrągowa


Ruszyły inwestycje. Kosztem 40 milionów złotych powstała w 2004 roku nowoczesna linia do produkcji napojów mlecznych serii Milko. Warto dodać, że kwota inwestycji to mniej więcej tyle, ile wynosi roczny budżet miasta Mrągowo. Zmodernizowano też linię produkcyjną słynnej Maślanki Mrągowskiej, dzięki czemu Mlekpol jest dziś zdecydowanym liderem w produkcji i sprzedaży maślanki w Polsce.

W 2008 roku wystartowała nowa linia serowarska zbudowana za 80 mln złotych, sfinansowana częściowo ze środków unijnych. Obecnie z produkcją rzędu 33 tys. ton sera rocznie (2013 rok) zakład w Mrągowie jest największym producentem sera w kraju i wciąż to nie jest ostatnie słowo.


To nie były puste obietnice


Adam Kinalski, pracownik ZPM Mrągowo od 1986 roku, były przewodniczący Komisji Zakładowej NSZZ Solidarność w byłej OSM Mrągowo, wspomina dziś:
— W 2000 roku wszyscy mieliśmy duże wątpliwości, czy przyłączenie do Mlekpolu będzie korzystne. Odbyło się kilka spotkań w tej sprawie, na których o tych wątpliwościach otwarcie rozmawialiśmy. Ludzie z Grajewa, zarząd z prezesem Borawskim na czele, jak i związkowcy z Solidarności, przekonywali nas, że to dla nas szansa na rozwój i na stabilną pracę.

Dzisiaj widzę, że to nie były tylko puste obietnice. Nie tylko nie było mowy o likwidacji, ale zakład wciąż się modernizuje i rozwija, rośnie produkcja i zatrudnienie. Jeśli inwestor lokuje duży kapitał, to na pewno nie po to, aby likwidować zakład lub przenieść produkcję gdzieś indziej.
— Wiemy o kolejnych planach inwestycyjnych: budowie dużej proszkowni mleka, w której znajdą zatrudnienie nasze dzieci — dodaje Adam Kinalski. — Edmund Borawski dotrzymał słowa! W przyszłość patrzymy optymistycznie, w jasnych barwach. Będzie miała kolor maślanki.