Nasza gospodarka nie zwalnia

2015-10-15 09:47:54 (ost. akt: 2015-10-15 11:02:10)
Janusz Cichoń, poseł PO z Olsztyna

Janusz Cichoń, poseł PO z Olsztyna

Autor zdjęcia: Beata Szymańska

Podziel się:

O pochlebnym dla Polski ostatnim raporcie Boston Consulting Group i obecnej kondycji polskiej gospodarki rozmawiamy z wiceministrem finansów Januszem Cichoniem. 


— W jakiej kondycji, zdaniem urzędującego wiceministra finansów, jest polska gospodarka?
— Jest kilka popularnych zestawień, które pokazują poziom wolności gospodarczej danego państwa, łatwość prowadzenia biznesu w danym kraju, czy to jak wzrost gospodarczy przekłada się na poprawę jakości życia obywateli. W 2015 roku indeks wolności gospodarczej ponownie wzrósł, zajmujemy w nim najwyższe miejsca od początku transformacji. Natomiast w rankingu Banku Światowego „Doing Business” Polska awansowała na przestrzeni ostatnich kilku lat o 42 pozycje. Oczywiście, to tylko rankingi i zestawienia, ale sporządzane przez najpoważniejsze światowe instytucje.

— Jak więc plasujemy się na tle innych europejskich państw?

— Pomimo globalnego kryzysu gospodarczego i recesji u naszych głównych partnerów handlowych, odnotowaliśmy w latach 2008-2014 łączny wzrost gospodarczy o 24 proc. W konsekwencji udaje nam się zmniejszać dystans do wysoko rozwiniętych krajów kontynentu. O ponad 25 proc. urosły też w tym czasie inwestycje. Warto przy tym zaznaczyć, że tylko czterem krajom UE udało się w tym czasie osiągnąć w ogóle jakikolwiek wzrost. Nie zwalniamy, nasza gospodarka jest oparta na solidnych fundamentach, dlatego też w kolejnych latach powinna rosnąć na poziomie 3-4 proc. rocznie.


— Czy te liczby nie są pewnym fetyszem ekonomistów? Dla ludzi nie mają większego znaczenia, bo nie czerpią z tego rozwoju żadnych korzyści?

— Ekonomiści faktycznie koncentrują się na liczbach, ale przecież ich nie wymyślają. Mają one obrazować pewne zjawiska, liczbowo oddawać stan rzeczy. Weźmy na przykład pod uwagę wskaźnik Giniego, który pokazuje dysproporcje pomiędzy bogatymi a biednymi. Na jego podstawie można wyciągnąć wnioski, że rozwarstwienie społeczne w ostatnich pięciu latach zmalało i nadal maleje. Innym wskaźnikiem jest prywatna konsumpcja i w tym przypadku Polska również wypada nieźle. Wzrosła ona od 2008 roku o blisko 22 proc., podczas gdy średnia unijna wyniosła zaledwie 0,6 proc. Spójrzmy też na polski rynek pracy. Liczba pracujących w ostatnim ćwierćwieczu nigdy nie była tak wysoka, a stopa bezrobocia na tle UE odnotowuje ponadprzeciętny spadek i jest najniższa od 2001 r. Od przejęcia rządów przez PO tempo doganiania Europy Zachodniej wynosiło średniorocznie 2,2 pkt proc. Jeśli porównamy to np. z czasami AWS-UW, kiedy ten wskaźnik wynosił ok. 0,4, SLD-UP-PSL, gdy było to 0,8, SLD-UP, gdy doganialiśmy UE w średnim tempie 0,9 pkt proc., czy czasy rządów PiS-Samoobrona-LPR, gdy tempo to wyniosło 1,6 pkt proc. - to wyraźnie widać, że w ostatnich latach Polska coraz szybciej idzie do przodu.

— Skąd w takim razie tak wiele negatywnych głosów o stanie polskiej gospodarki?
— Z niedawno opublikowanego raportu Boston Consulting Group wynika, że Polska bardzo dobrze radzi sobie z przekładaniem wzrostu gospodarczego na poprawę jakości życia obywateli. W raporcie dotyczącym 149 państw świata analitycy BCG uwzględnili takie wskaźniki jak PKB, stabilność gospodarki, sytuacja na rynku pracy, jakość edukacji i opieki zdrowotnej, infrastruktura, administracja, zrównoważenie dochodów, społeczeństwo obywatelskie i stan środowiska naturalnego. Na tej podstawie opracowali syntetyczny wskaźnik, czyli ich pomysł na ocenę zrównoważonego rozwoju gospodarczego. Sprawdzili również, jak w ostatnim czasie wskaźnik ten się zmieniał. Okazuje się, że Polska wypadła zaskakująco dobrze. Z tego raportu wynika, że Polska najlepiej na świecie przekłada wzrost gospodarczy na poprawę jakości życia obywateli. To oczywiste, że w czasie kampanii wyborczej, narzekanie jest jednym z elementów gry politycznej i pewne aspekty naszej gospodarki pozostawiają wiele do życzenia, ale może czasami warto też zwrócić uwagę na to, co udało nam się osiągnąć przez ostatnie lata. Wypadamy pod tym względem naprawdę nieźle.


— Czy ten wzrost nie był jednak okupiony ogromnym zadłużeniem kraju?
— Polska zadłużała się, tyle tylko, że w czasach kryzysu państwa zawsze wydają pieniądze na pobudzanie gospodarki. Jeżeli mówimy jednak o zadłużeniu, to istotne jest, żeby mówić o jego relacji do PKB, a nie długu nominalnym. Sama liczba bez uwzględniania wielkości PKB to czysta demagogia. Przecież właśnie relację długu do PKB podają w swoich statystykach i prognozach międzynarodowe instytucje, jak Międzynarodowy Fundusz Walutowy czy Komisja Europejska. Co więcej, w traktatach unijnych i w polskiej konstytucji limity też są podane jako relacja długu do PKB. W ostatnich latach miał miejsce przyrost polskiego długu o 6,7 pkt. proc w relacji do PKB. Na tle innych państw Unii to jednak niewiele, bowiem w UE wzrost ten wyniósł średnio 29 pkt. proc PKB. Niższy wzrost zadłużenia niż w Polsce odnotowano jedynie w przypadku Malty, Szwecji i Estonii. Między innymi dzięki moim staraniom, w 2013 roku rząd zapisał w ustawie o finansach publicznych stabilizującą regułę wydatkową i jako ekonomista postrzegam to za największy sukces. Zgodnie z jej założeniami, wydatki prawie całego sektora instytucji rządowych i samorządowych będą rosły w przeciętnym tempie wzrostu PKB. W dobrych czasach reguła nie pozwala na poluzowanie pasa, dzięki czemu nie trzeba go zaciskać w czasach złych. Nie dopuści on do utrzymywania się nadmiernej nierównowagi w finansach publicznych. To właśnie dzięki niej budżety od dwóch lat są dużo bardziej zbilansowane.

— Polskie finanse publiczne są w dobrym stanie?

— Zmierzamy w dobrym kierunku. Rada UE zamknęła w czerwcu tego roku procedurę nadmiernego deficytu wobec Polski, potwierdzając tym samym, że nasz kraj zredukował deficyt poniżej 3 proc. PKB. Polska była objęta procedurą nadmiernego deficytu od 2009 r., co oznaczało, że nasz kraj musiał się stosować do zaleceń Rady UE, czyli grona unijnych ministrów finansów. Zdjęcie procedury oznacza dla Polski koniec ze specjalnym nadzorem nad polskimi finansami publicznymi: jest symbolicznym końcem awaryjnego trybu zarządzania finansami publicznymi. To oznacza, że Polska jest na właściwej drodze konsolidacji finansów publicznych i ograniczania nadmiernego zadłużania się. Dobrze to współgra z notowanym ożywieniem gospodarczym.

Andrzej Mielnicki

Źródło: Gazeta Olsztyńska

Komentarze (8) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Dodaj komentarz Odśwież

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. sop #1836439 | 178.43.*.* 15 paź 2015 22:28

    Propaganda sukcesu i nic więcej. Nie jest istotne czy gospodarka przyspiesza czy zwalnia tylko jak wygląda udział obywateli w bogaceniu się kraju. W Polsce cały czas jak się państwo bogaci to wraz z nim wąska grupa uprzywilejowanych i rodzinnie ustawionych a jak kraj biednieje to wszyscy poza tymi którym się wcześniej dobrze wiodło. W Niemczech zarabia się śrdenio 1500-2000 euro co odpowiada polskim 1500-2000 zł. Możemy zatem porównywać ceny 1:1. Jak to jest, że w Niemczech podatki i ceny są niższe, kwota od podatku i siła nabywcza pieniądza wyższa. Mieliście 26 lat w różnych partiach a teraz dwie kadencje. Ile km autostrad zbudowaliście przed przystąpieniem Polski do UE pomimo wieloletniego pobierania podatku autostradowego w paliwie, he?

    Ocena komentarza: warty uwagi (3) ! - + odpowiedz na ten komentarz

  2. Heheheheheheheheheheheheh #1836387 | 5.172.*.* 15 paź 2015 21:19

    Ubaw po pachy ! Polska gospodarka jest tak rozpędzona i kręci się tak szalenie, że z karuzeli tej wypadły 3 miliony Polaków, którzy wyrzuceni przez tą nabuzowaną gospodarkę zostali za granicę. Kolejne 2,5 miliona Polaków to ludzie bezrobotni, którym jedyne co zostało to również wyjechać stąd i nie wracać. Rocznie upada w Polsce kilkadziesiąt tysięcy firm. Nowe które powstają to tworzone na zagranicznym kapitale, przez wielkie koncerny kołchozy pracy, które wyzyskują do granic pracowników, a zarazem żerują na Polskim Państwie gdyż nie płacą żadnych, albo śmiesznie symboliczne podatki z tytułu prowadzonej tu bardzo udanej dla nich działalności gospodarczej. Przestańcie kłamać, przestańcie fałszować dane, przestańcie otumaniać i ogłupiać ludzi !

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) ! - + odpowiedz na ten komentarz

  3. Pioter's #1836252 | 31.61.*.* 15 paź 2015 19:40

    Boston Consulting Group czy to ta sama firma, która przygotowała projekt restrukturyzacji polskich kopalń poprzez likwidację czule nazywaną wygaszaniem przez PO)?

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) ! - + odpowiedz na ten komentarz

  4. Panie Cichoń! #1836185 | 95.90.*.* 15 paź 2015 18:38

    Co z długiem w wysokości 1 bln zł zrobionym w 50 % w 8 lat podczas rządów PO? Nigdy nie byliśmy w historii tak bardzo zadłużeni. Jeżeli dług oznacza rozwój, to rzeczywiście jesteśmy w czołówce. Co ze stoczniami, z kopalniami, z innowacyjnością, co z 3 mln miejsc pracy, które były przed wyjazdem 3 mln ludzi z Polski, co z upadającymi szkołami, upadającym ZUS`em, co z produkcją w Polsce i polskimi fabrykami, samochodami, których nie ma bo wszystko co istotne jest w rękach zagranicy, co z bankami w 75 % zagranicznymi, co prasą w 90 % należącą głównie do Niemców... to 1% wyliczanki, którą można by ciągnąć. Wstydu Pan nie ma opowiadając jakieś bajki utworzone przez bajkopisarzy z Boston Consulting Group. Jak ma Pan kasę aby im zapłacić to napiszą wszystko, nawet to że jesteśmy drugą Japonią, Życzę Panu aby się Pan obudził z tego snu o potędze orła, będąc kurczakiem.

    Ocena komentarza: warty uwagi (4) ! - + odpowiedz na ten komentarz

  5. gość #1836095 | 178.36.*.* 15 paź 2015 17:10

    "Zmierzamy w dobrym kierunku." Kpisz czy o drogę pytasz. Zadłużony kraj do granic możliwości, a POpulista twierdzi, że idziemy w dobrym kierunku. To tak jak w tym dowcipie: "nasz kraj stoi na krawędzi przepaści, ale zrobimy wielki krok naprzód".

    Ocena komentarza: warty uwagi (4) ! - + odpowiedz na ten komentarz

Pokaż wszystkie komentarze (8)