„Gazeta Olsztyńska” rozpoczyna cykl rozmów z przedsiębiorcami z Warmińsko-Mazurskiego Klubu Biznesu. Będą dotyczyły rozwoju, innowacji, barier przedsiębiorczości oraz o perspektyw, które niosą pieniądze unijne. Dziś wywiad z Henrykiem Kamińskim, prezesem WMKB.
– Tak i podkreślić, że do tej pory powstało dużo miejsc pracy właśnie dzięki dotacjom unijnym. Teraz czekamy na konkursy i przetargi, do których będzie można aplikować ze swoimi pomysłami. Pewnie nastąpi to nie prędzej niż w 2016 roku. Główną barierą w sięganiu po te dotacje może być spełnienie warunku innowacyjności. Problematyczne jest to, co można uważać za innowacyjne, a co nie. Na pewno dotacje, które nadchodzą, stworzą nowe perspektywy regionalnym firmom i przełożą się na rozwój oraz powstanie nowych miejsc pracy.
— Nurtuje mnie pytanie, czy te cztery lata, które nadchodzą, będą stabilne, czy wręcz przeciwnie, nadchodzi czas zaskakiwania. Przedsiębiorcy muszą wiedzieć, jaki kierunek rozwoju wybrać na podstawie analiz rynku. Skąd ta obawa? Pojawiło się teraz dużo haseł społecznych. Skąd brać pieniądze na realizację dużych obietnic? Obawiam się, że może nastąpić sięgnięcie do kieszeni przedsiębiorców i ich firm. Łatwo przecież powiedzieć, o ile powinna wzrosnąć minimalna płaca. Nas nie trzeba mobilizować do podnoszenia płac, ale musimy wiedzieć, z czego zapłacić. Jeśli daję 500 złotych podwyżki, to de facto muszę wyłożyć dwa razy więcej. Tę druga część wykładam do budżetu państwa.
— Czy przedsiębiorcy mają jeszcze jakieś inne obawy?
— W każdej branży są przeszkody. To mogą być specyficzne sprawy dla poszczególnych branż. Na pewno meblarze mają swoje bariery, firmy produkujące żywność, choćby związane z trudnościami z eksportem do Rosji. Mogą spotykać się z różnymi absurdami.
— Jeżeli mówimy, że jest to kraina tysiąca jezior, to samorządy powinny tak pracować ze sobą, by to nie było tylko hasło, ale stała ciekawa oferta zarówno dla tych, którzy przyjeżdżają do Lidzbarka, Bartoszyc, Olecka i innych miejscowości. Program powinien być spójny dla całego regionu.
— „Gazeta Olsztyńska” prowadzi akcję „Wybierz inwestycję 25-lecia”. Ma pan swoje typy?
– Przede wszystkim gratuluję tego pomysłu! Nie chciałbym kogoś lub czegoś specjalnie wyróżnić, bo region bardzo się zmienił, ale spontanicznie przychodzi do do głowy Uniwersytet Warmińsko-Mazurski w Kortowie. Tak bardzo się rozwinął, zmienił, ile ma nowych kierunków, ile studentów i w jaki potrafił skorzystać z dotacji. Drugi przykład, także z Olsztyna, to zagospodarowanie Jeziora Krzywego. To perełka. Na pewno korzystają z tego miejsca mieszkańcy nie tylko Olsztyna, ale i regionu oraz turyści. Kolejne przykłady: Ełk, Ostróda — pięknie rozwinęły się te miasta. Sam jestem ciekawy, na co czytelnicy i mieszkańcy postawią w pierwszej kolejności. Trzeba pamiętać, że na inwestycje trzeba patrzeć nie tylko pod kątem ich estetyki i piękna, ale też oceniać, ile wnoszą w rozwój regionu. To tak, jak z firmami: trzeba zawsze widzieć ich potencjał i go rozwijać.
Beata Brokowska
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Dodaj komentarz Odśwież
Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez