Więcej inwestycji, lepsze płace

2015-09-10 12:00:00 (ost. akt: 2015-09-14 14:37:52)

Podziel się:

Janusz Cichoń, sekretarz stanu w Ministerstwie Finansów

Janusz Cichoń, sekretarz stanu w Ministerstwie Finansów

Autor zdjęcia: Beata Szymańska

Jak rozwija się rynek? Janusz Cichoń, sekretarz stanu w Ministerstwie Finansów, podsumowuje dla „Gazety Olsztyńskiej” rozwój polskiej gospodarki przez ostatnie 8 lat.

— Polska w ruinie?
— Internauci chyba najdobitniej pokazali śmieszność tego sformułowania. O stanie tej „ruiny” najlepiej świadczą dane gospodarcze z ostatnich 8 lat. Żaden kraj w Europie nie rozwijał się przez ostatnie lata tak dobrze jak Polska. Pomimo globalnego kryzysu gospodarczego i recesji u naszych głównych partnerów handlowych, wybiliśmy się na lidera wzrostu w UE. W latach 2008-2014 odnotowaliśmy łączny wzrost o 24 proc. W konsekwencji udaje nam się skutecznie zmniejszać dystans do wysoko rozwiniętych krajów kontynentu. O ponad 25 proc. urosły też w tym czasie inwestycje, co również uczyniło z nas lidera. Warto przy tym zaznaczyć, że tylko czterem krajom UE udało się w tym czasie osiągnąć w ogóle jakikolwiek wzrost! Rozwijamy się niezwykle dynamicznie, a dzięki odpowiedniej polityce fiskalnej, może być jeszcze lepiej.

— Przeciwnicy PO podkreślają jednak, że abstrakcyjny wzrost, dane liczbowe nie maja większego znaczenia, skoro ludzie nie czerpią z tego rozwoju żadnych korzyści.
— Trudno się zgodzić z taką tezą, gdyż ten sukces gospodarczy nie istnieje tylko na papierze. Również w przypadku konsumpcji prywatnej możemy w Polsce poszczycić się najwyższym wynikiem w UE za lata 2008-2014. Konsumpcja wzrosła o blisko 22 proc., zostawiając daleko w tyle unijną średnią wynoszącą zaledwie 0,6 proc. Od wybuchu globalnego kryzysu siedem lat temu konsumpcja prywatna rosła cały czas, poza jednym kwartałem. Takiego wyniku nie udało się osiągnąć ani Niemcom czy Holendrom, ani Czechom czy Węgrom. Spójrzmy też na polski rynek pracy. Liczba pracujących w ostatnim ćwierćwieczu nigdy nie była tak wysoka, a stopa bezrobocia na tle UE odnotowuje ponadprzeciętny spadek. Płaca minimalna przez ostatnie lata wzrosła o niemal 90 proc. Dzięki prorodzinnym instrumentom podatkowym dochód netto rodziny z dziećmi o przeciętnym wynagrodzeniu wzrósł w ostatnich latach o ponad 50 proc. O ponad połowę wzrosła też względem 2007 roku przeciętna emerytura. Skalę poprawy siły nabywczej można zilustrować na najbardziej elementarnych produktach: w 2014 roku za średnią płacę brutto można było kupić o 26 bochenków chleba, 215 litrów mleka, 626 kilogramów cukru oraz o 86 litrów benzyny więcej niż w 2007 roku. Liczby nie kłamią!

— Czy ten wzrost nie był okupiony ogromnym zadłużeniem kraj?
— Nie da się ukryć, że w czasach kryzysu wydawaliśmy pieniądze w celu pobudzania polskiej gospodarki. Jej rozwój i zachowanie miejsc pracy stanowiło dla nas absolutny priorytet. Stąd wziął się w ostatnich latach przyrost długu w relacji do PKB o 6,7 pkt. proc PKB. Na tle innych państw Unii to jednak niewiele, bowiem w UE wzrost ten wyniósł średnio 29 pkt. proc PKB. Niższy wzrost zadłużenia niż w Polsce odnotowano jedynie w przypadku Malty, Szwecji i Estonii.

— Skoro jest tak dobrze, to dlaczego jest tak wiele niezadowolonych osób?
— Bo nigdy nie jest tak dobrze, żeby nie mogło być lepiej. I będzie, bo przygotowaliśmy pod ten szybki rozwój solidne fundamenty. Wydaje mi się też, że niezadowolenie niektórych osób jest pochodną dwóch czynników. Po pierwsze, zbliża się kampania wyborcza. W związku z tym, wielu polityków, którzy przez ostatnie kilka lat, nic nie zrobiło mu si się teraz zaktywizować, chce jakoś zaistnieć. Skoro nie mają na koncie żadnych dokonań, to ich jedyną strategią jest krytyka wszystkiego, co dokonał rząd przez ostatnie 8 lat. Składają teraz nierealne obietnice bez pokrycia, zarazem deprecjonując to, jak Polska zmieniła się przez ostatnie 8 lat….

— Nie macie sobie nic do zarzucenia?
— Mamy świadomość problemów i wyzwań przed nami stojących. Jednym z najpoważniejszych jest sytuacja na rynku pracy. Musimy zerwać z modelem rozwoju gospodarczego opartego o niskie koszty płacy. Polska znalazła się na granicy gospodarek konkurujących w oparciu o zasoby i gospodarek opartych na wiedzy i innowacyjności. Jeśli chcemy iść dalej naprzód, musimy inwestować w pracowników, a także kontynuować i rozwijać działania poprawiające klimat prowadzenia działalności gospodarczej. Polacy muszą po prostu zarabiać więcej.

— Czy to oznacza, że Platforma Obywatelska będzie chciała obniżyć podatki?
— Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że podatki w naszym kraju są zdecydowanie niższe niż te w innych krajach Unii Europejskiej. Ich udział w relacji do PKB należy do najniższych w Europie. Sięga 31,7 proc. i jest to o ponad 7 punktów proc. poniżej unijnej średniej. Prawie cała Europa Zachodnia płaci wyższe podatki. Co więcej, obciążenia podatkowe w Polsce od lat maleją. W porównaniu z 2007 rokiem obciążenia podatkowe w odniesieniu do PKB zmniejszyły się o 3,4 proc., a od 1995 roku aż o 5,6 proc. PKB. To także spadki należące do największych w całej Europie. W tę sobotę zaprezentujemy nasz program, w którym przedstawimy w jaki sposób chcemy wspierać pracowników.

— Będziecie się ścigali na obietnice wyborcze z PiS?
— Nie ma takiej możliwości. Wydaje mi się, że przez ostatnie 8 lat udowodniliśmy, że potrafimy odpowiedzialnie i mądrze wydawać publiczne pieniądze. Wynika to z głębokiego przeświadczenia, że zrównoważone finanse publiczne są kluczowe dla stabilnego i harmonijnego rozwoju państwa. Przykład Grecji dobitnie pokazuje jak negatywne są konsekwencje nieodpowiedzialnej polityki fiskalnej, jakie są skutki wdrażania modelu wzrostu opartego o nieprzemyślane zwiększanie wydatków. Prowadzi to do gospodarczego krachu, do utraty przez państwo finansowej niezależności i suwerenności. Chcemy Polski bogatej i dobrze prosperującej, ale nie da się tego osiągnąć poprzez rozdawnictwo i zadłużanie się na potęgę.

Andrzej Mielnicki

Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Dodaj komentarz Odśwież

Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez FB