Henryk Kamiński, prezes WMKB
Autor zdjęcia: Grzegorz Czykwin
Waldemar Klocek, wiceprezes Warmińsko-Mazurskiego Klubu Biznesu, podkreśla, że w tym roku przedsiębiorcy postanowili nie spotykać się z kandydatami na parlamentarzystów. — Organizowaliśmy takie spotkania co roku — mówi. — Jednak teraz zrezygnowaliśmy, bo choć przed wyborami kandydaci chętnie z nami dyskutują, po wyborach trudno ich zaprosić, by wysłuchali, jakie problemy mają przedsiębiorcy. Oczywiście wśród parlamentarzystów są wyjątki. Znajdują się osoby, które chcą rozmawiać z nami o gospodarce i mają na to czas.
Zdaniem wiceprezesa Klocka bardzo ważną kwestią, którą powinni zająć się politycy, w tym samorządowcy, jest sprawa tworzenia systemu poręczeń kredytowych na wkład własny przedsiębiorców do projektów unijnych. — Czeka nas nowe rozdanie środków z UE. Nasz region jest biedniejszy niż inne i wielu właścicieli firm zastanawia się, jak rozwiązać sprawę wkładu własnego do projektów unijnych. Wyobrażamy sobie taką pomoc w postaci gwarancji bankowych. Urząd Marszałkowski mógłby np. zaproponować tworzenie systemu poręczeń kredytowych. Jeśli banki będą odmawiać finansowania wkładu, mogą nas ominąć pieniądze unijne. A przecież jest o co walczyć! Te pieniądze zmieniają rynek, przyczyniają się do tworzenia nowych miejsc pracy.
Zbigniew Cichy, członek zarządu WMKB, uważa, że w regionie wybieramy tych polityków, którzy będą reprezentować interesy Warmii i Mazur. — I dlatego parlamentarzyści powinni szczególnie walczyć o drogę numer 16. To kręgosłup komunikacyjny naszego regionu. Droga, która łączy dwa krańce Warmii i Mazur i biegnie od Grudziądza przez Iławę, Olsztyn do Ełku powinna być bardzo bezpieczna na całej długości — wyjaśnia prezes Cichy. — Dzięki temu zmniejszy się nasze wykluczenie komunikacyjne, a region się rozwinie, bo zyskamy więcej turystów, a biznes — kontrahentów.
Zdaniem Zbigniewa Cichego, politycy powinni zająć się także kolejną kwestią, która budzi dyskusje nie tylko wśród przedsiębiorców z Warmii i Mazur. — Chodzi o ustawę o zamówieniach publicznych — podkreśla. — Obecna forma preferencji jest szkodliwa dla państwa, bo głównym czynnikiem decydującym o pozytywnym rozstrzygnięciu przetargu jest najniższa cena. Powoduje to zaniżanie kosztów. Niektórzy przedsiębiorcy stosują np. materiały o niskich parametrach, które wytrzymują jedynie okres gwarancji, a potem trzeba je wymieniać. Ludzie pracują na czarno, a więc skarb państwa nie zarabia.
Przedsiębiorca podaje przykład z Niemiec, gdzie oferty z najniższą ceną są odrzucane.
— Specyfikacja stosowana w Polsce jest korzystna dla dużych firm z kapitałem zagranicznym, a dla małych i średnich polskich firm są to rozwiązania niedobre, bo z tego powodu nie rozwijamy się.
Henryk Kamiński, prezes Warmińsko-Mazurskiego Klubu Biznesu podsumowuje to, co obserwuje w ostatnich tygodniach: — W kampanii kandydaci prześcigają się w obietnicach, kto da więcej. A żaden z nich nie mówi, w jaki sposób zaoszczędzić na realizację tych wybujałych prognoz. Jeśli wprowadzą w życie to, co obiecują, nie będziemy mieli żadnego wzrostu gospodarczego. Powiem wprost: obietnice kandydatów w obecnej sytuacji są nierealne.
I prezes Kamiński dodaje: — Najgorsze jest to, że nasze społeczeństwo lubi iluzjonistów. Łatwiej uwierzyć w czarodziejską różdżkę i obietnice, że jutro, pojutrze osiągniemy europejski poziom. Ludzie wierzą, że królik jest w kapeluszu. A przecież trzeba go najpierw tam włożyć. I nikt nie mówi, ile to wymaga pracy.
Beata Brokowska
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Dodaj komentarz Odśwież
Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez