Henryk Kamiński, prezes Warmińsko-Mazurskiego Klubu Biznesu, oraz przedsiębiorcy z klubu, mówią, jakim czasem w ich firmach był mijający rok 2015. Klub Biznesu to organizacja, która działa od 22 lat i skupia prawie 30 firm z regionu.
— W gospodarce sytuacja układa się jak sinusoida. Mam taką teorię, że siedem lat jest tłustych, potem następuje siedem lat chudych. Do 2008 roku szła gospodarka w górę, potem nastąpił krach. Polska w kryzysie dała sobie radę. Teraz idziemy po tej sinusoidzie w dół. Lustrzanym odbiciem sytuacji gospodarki danego kraju jest giełda papierów wartościowych i kursy walut. Każdy widzi, że w Polsce giełda idzie w dół, kursy walut idą w dół. Z rynkiem jest podobnie.
— Trudno wyróżniać jakąś branżę. Jeśli rynek jest stabilny, każdy sobie poradzi. Jak jest przyrost, wszyscy zyskują. Na przykład branża informatyczna radziła sobie nieźle, również z tego powodu, że była to końcówka wykorzystania środków unijnych. Jednak przyszły rok w tym względzie już dobrze nie wróży. Przedsiębiorcy w 2016 roku nie skorzystają ze zbyt wielu kwot. Będą dopiero ogłaszane konkursy, będzie następował wybór ofert, do końca roku wiele się nie wydarzy.
— Sama wielkość pieniędzy, jaką dostanie nasz region, jednak napawa optymizmem?
— I tak i nie. Kwota jest ogromna, ale czy my je wykorzystamy? Możliwość jest, ale za dużo jest obostrzeń, barier i trudności. Małe firmy nie mają zgromadzonego dużego kapitału, by móc je wykorzystać na inwestycje, tym bardziej , że zwrot dostają dopiero po zakończeniu. Mówimy przecież o miliardach. Będzie to duże wyzwanie, myślę o małych i średnich przedsiębiorcach z Warmii i Mazur.
— Im więcej politycy zajmują się sobą, tym lepiej dla gospodarki. Jeśli jest ręczne sterowanie, nie wróży to nic dobrego.
— Obchodziliśmy w 2015 roku 25 lat samorządności.
— Samorządy to doskonały wynalazek. Samorządy najlepiej wiedzą, jak ma się rozwijać region. I oby się nie udało nikomu tego zepsuć. Wystarczy spojrzeć na drogi. Musimy stukać po pieniądze na drogowe inwestycje do rządu, do ministerstwa. Pewnie nie mielibyśmy nawet połowy tego, co mamy, gdyby nie samorząd. A przy inwestycjach regionalnych nie musimy liczyć na łaskę rządu.
— Chciałbym, by jak najszybciej ruszyły fundusze unijne. A gdy ruszą, niech przedsiębiorcy składają wnioski.
Był to wyjątkowo trudny rok. Takiego w historii naszej spółki nie pamiętam. Trudny zwłaszcza z powodu zastoju gospodarczego w geodezji. Spadły ceny usług w naszej branży, poza tym 90 proc. prac wykonywaliśmy poza Warmią i Mazurami, a to wiąże się z dużymi kosztami. Miałem też kłopoty zdrowotne i kadrowe. To wszystko złożyło się na to, że nie odnieśliśmy sukcesu. Jednak udało mi się utrzymać — mimo braku podwyżek — sprawdzoną załogę. Za trzy, cztery miesiące spodziewam się zupełnego odwrotu od dotychczasowej mizerii. Oczekuję dużej liczby zleceń, co pociągnie za sobą podniesienie cen. Plus projekty, które będzie realizowała nasza spółka.
Rok był trudny, ale jestem pełen optymizmu. Dzięki temu, że dynamiczne inwestycje dyskontów w naszym regionie już się zakończyły, łatwiej nam będzie z nimi konkurować. Dynamika obrotów z listopada w porównaniu z ubiegłym rokiem przedstawia się lepiej, co daje nadzieje na przyszły rok. W handlu tradycyjnym, jaki reprezentują nasza spółdzielnia, zamierzamy budować nowoczesny system dystrybucji podobny do tego, który mam konkurencja. I to mam nadzieję, będzie się rozwijało. Zostałem szefem Rady Nadzorczej Krajowego Związku Rewizyjnego Społem.Przede trudne zadania związane z wykorzystaniem potencjału spółdzielni.
To był dobry rok, pod względem wyników najlepszy rok w historii, pod względem zadań – w szkolnej skali — może nie szóstka, ale mocna 4 z plusem. Jednocześnie stworzyliśmy dobry fundament pod ambitne projekty, które mamy zamiar realizować w przyszłym roku. Przygotowujemy się na to, na co mamy wpływ, a jednocześnie mamy świadomość zagrożeń, jakie mogą nadejść.
Na rynku jest odczuwalny spadek bezrobocia, co powoduje to większą wrażliwość na sprawy pracownicze i cieszy, bo oznacza, że będzie więcej klientów na nasze produkty. Jako branża zabiegamy o nowe rynki. W nadchodzącym roku liczymy, że szerzą otworzą się rynki Chin, Tajwanu, RPA, krajów Zatoki Perskiej. Przy rosnącej produkcji drobiu musimy więcej eksportować, co powoduje lepsze przygotowanie produktowe i efektywniejsze działania handlowe.
W tym roku minęło 20 lat od czasu, gdy Michelin został akcjonariuszem większościowym dla olsztyńskiej fabryki opon. Był to szczególny rok, udany dla nas. Kontynuujmy rozwój. Zostały otwarte nowe moduły centrum logistycznego. Michelin wprowadził na rynek wiele innowacji, w tym nową, pierwszą oponę letnią z homologacją zimową. W Olsztynie jeszcze jej nie produkujemy, produkujemy formy i kordy do tej opony. Fabryka olsztyńska wprowadziła wiele nowych produktów. Jesteśmy jednym z największych pracodawców w regionie, zatrudniamy 4,5 tys. pracowników.
Mijający rok dla naszego przedsiębiorstwa był lepszy od poprzedniego. Pewnie nie jest to odbiciem sytuacji rynkowej, którą mamy w Polsce. Jesteśmy przedsiębiorstwem eksportowym. Od ponad 15 lat mamy stałych klientów. Produkujemy odzież na eksport do krajów skandynawskich, w tym także Norwegii, do Niemiec, Holandii. W tym roku otrzymaliśmy tytuł Wybitnego Eksportera na gali w Ministerstwie Gospodarki dzięki dobrym wynikom. Wyniki to efekt większej stabilizacji produkcji. W tym roku kończymy wprowadzanie komputerowego systemu akcesoriów, który umożliwia zarówno nam, czyli producentowi, klientom i dostawcom, zobaczyć, jakie mamy zasoby. To bardzo pomocny system na każdym etapie produkcji.
W mojej branży najbardziej dokucza to, że polski handel nie ma żadnego wsparcia ze strony rządowej. To największa przeszkoda w rozwoju polskich sieci i sklepów. Tymczasem zagraniczne sieci handlowe, które mają swoje placówki w Polsce, na Warmii i Mazurach, dostają wsparcie swoich rządów i Unii Europejskiej. To powoduje, że na rynku nie można mówić o równej konkurencji. Chodzi o to, by w Polsce ograniczyć ekspansję zachodnich marketów, które mają dofinansowanie rządowe oraz z Unii Europejskiej. Tak właśnie jest w Skandynawii. Tam działają skandynawskie sieci, w Hiszpanii — hiszpańskie. Powinniśmy chronić polskich przedsiębiorców.
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Dodaj komentarz Odśwież
Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez