Akwarystyka morska to jego pomysł na życie

2017-07-17 12:00:00 (ost. akt: 2017-10-12 12:12:28)

Podziel się:

Łukasz Kuprewicz chce realizować swoją pasję, czyli akwarystykę morską i się z niej utrzymać.

Łukasz Kuprewicz chce realizować swoją pasję, czyli akwarystykę morską i się z niej utrzymać.

Autor zdjęcia: Andrzej Grabowski

Kiedy Łukasz Kuprewicz składał wniosek w bartoszyckim urzędzie pracy to towarzyszyło mu dość powszechne zdumienie. Ten młody mieszkaniec Bartoszyc wystąpił bowiem o dofinansowanie handlu...morskimi akwariami.

— Skąd pomysł na tak nietypową działalność gospodarczą?
— Akwarystyka jest moją pasją od najmłodszych lat. Pracowałem w Gdyni jako kierownik sklepu ze sprzętem oraz wszystkim, co potrzeba do akwarium morskiego. Zaopatrywaliśmy między innymi gdyńskie Oceanarium. Tam nabrałem doświadczenia. To zawód, którego nie można nauczyć się w szkole. Trzeba wiele czytać i praktykować. Ponieważ to moja pasja, postanowiłem z niej uczynić także źródło utrzymania. Zgodnie z zasadą, że najlepiej pracować w zawodzie, który jest hobby.

— Jak zareagowano w Powiatowym Urzędzie Pracy, gdy złożył pan wniosek?
— Można to nazwać nawet szokiem. Było zdziwienie, ale i zainteresowanie. W rozmowie z doradcą usłyszałem, że mój wniosek jest dobry i że najprawdopodobniej "przejdzie". Każda moja wizyta w urzędzie wzbudzała zainteresowanie. Nazwano mnie "panem od rybek".

— Jest w naszym powiecie zapotrzebowanie na budowę morskich akwariów?
— Nie sądzę, ale swoją działalność mam zamiar prowadzić na terenie całego kraju, a w kraju zainteresowanie jest dość duże. Zainteresowane są przede wszystkim firmy prowadzące przestronne biura. Takie akwarium morskie jest ozdobą i czymś wyróżniającym. Nie jest to jednak rzecz tania.

— Załóżmy, że chcę mieć w domu takie akwarium. Po co mi firma, skoro mogę je założyć samodzielnie?
— Teoretycznie tak. Trzeba na ten temat dużo czytać, ale praktyka i tak wskazuje, że potem jest płacz, bo się nie udało. To niezwykle delikatny ekosystem. Zwykle nie mamy wiedzy, jak obchodzić się na przykład z rekinkami. Jeszcze trudniejsze jest utrzymanie w dobrej kondycji ukwiałów i koralowców.

— Ile kosztuje takie akwarium i czym różni się od słodkowodnego?
— Od słodkowodnego różni się właściwie wszystkim. Akwarium morskie musi składać się z dwóch zbiorników. Jeden to zbiornik techniczny. Woda w takim akwarium nie dość, że musi być słona, to musi być wciąż monitorowana i badana. Musi zawierać ściśle określone ilości mikroelementów jak potas, wapń, magnez, KH (wartość węglanowa). Do badań niezbędny jest odpowiedni sprzęt. Wrażliwe na minimalne zmiany są zwłaszcza koralowce.
Koszt akwarium to średnio 100 złotych za litr pojemności. Jeśli ktoś chce mieć akwarium o pojemności tysiąca litrów, to zapłaci około stu tysięcy złotych. Na początek polecam zbiorniki 200-300 litrów. Zdarzyło mi się serwisować zbiorniki z rekinami o wymiarach trzy na trzy metra, stojąc po pas w wodzie, w której pływały rekinki.

— Oferuje pan także opiekę nad takim akwarium?
— Tak. Moja oferta obejmuje serwis zbiorników i urządzeń, pomoc w jego utrzymaniu, doradztwo. Po jakimś czasie właściciel będzie już wiedział tyle, że sam może je prowadzić. Sprowadzał też będę zarówno rybki, jak i koralowce. Rybki morskie w akwariach rozmnażają się niezwykle rzadko, więc co jakiś czas trzeba sprowadzać nowe z Indonezji, Hawajów czy z Indii. Po sprowadzeniu należy nauczyć je jeść.

— Jak to "nauczyć jeść"?
— Przyzwyczaić do pokarmów, które są dostępne na naszym rynku. Na wolności rybki pożywiają się zupełnie innym pokarmem, więc przyzwyczajenie ich do życia w zbiorniku wymaga czasu.

— Wróćmy do realiów finansowych. Ile pieniędzy otrzymał pan na rozpoczęcie działalności?
— To kwota 24 tysięcy 300 złotych. W ciągu dwóch miesięcy muszę zakupić za to wszystko to, co zawarłem we wniosku do urzędu pracy. Zmiany są możliwe, ale po uzgodnieniu z PUP. Pieniądze otrzymałem pod koniec czerwca. Działalność zarejestrowałem 3 lipca, ale faktycznie jeszcze jej nie prowadzę. Nadal kompletuję wszystko, co jest mi potrzebne. Jeśli przez rok utrzymam działalność, nie będę musiał zwracać pieniędzy.

— No właśnie. Wielokrotnie byłem świadkiem zamykania działalności po upływie roku. Pan też ma taki zamiar?
— Absolutnie nie. Z doświadczenia wiem, że to działalność zyskowna, choć niszowa. Interesuje się tym określona grupa odbiorców, lecz zainteresowanie jest.

— Życzymy zatem powodzenia w biznesie.
— Nie dziękuję, żeby nie zapeszyć.


Powiatowy Urząd Pracy w Bartoszycach od stycznia bieżącego roku realizuje trzecią już edycję projektu „Aktywizacja osób młodych pozostających bez pracy w powiecie bartoszyckim (III)”. Realizacja przedsięwzięcia możliwa jest dzięki finansowemu wsparciu Unii Europejskiej, która na ten cel przyznała środki w wysokości 3 473 394,76 zł w ramach Programu Operacyjnego Wiedza Edukacja Rozwój, współfinansowanego ze środków Europejskiego Funduszu Społecznego na lata 2015-2020.
Głównym założeniem projektu, tak jak w ubiegłym okresie, jest wsparcie osób młodych pozostających bez pracy na regionalnym rynku pracy. Projekt ma na celu przede wszystkim zwiększenie możliwości zatrudnienia osób młodych do 29. roku życia.
Wsparciem w ramach projektu zostanie objętych 347 uczestników, którzy będą mogli skorzystać z takich form jak staże, szkolenia, dotacje na rozpoczęcie działalności gospodarczej oraz bony na zasiedlenie. Jednym z uczestników projektu jest własnie Łukasz Kuprewicz.

Na swoim: W naszym cyklu "Na swoim" chcemy prezentować małe firmy, te które działają od lat i te, które dopiero startują. Przede wszystkim te z mniejszych miast i wsi. Jeżeli chcecie, żeby was opisać napiszcie do mnie na Facebooku.

Igor Hrywna

Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Dodaj komentarz Odśwież

Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez FB