Ekonomia\\\ To będzie rewolucja i kolejna próba wyciągnięcia pomocnej dłoni do małych firm. Od marca wejdą bowiem w życie nowe przepisy, które pozwolą prowadzić działalność nierejestrowaną i nie płacić składek ZUS.
Nowe prawo obejmie głównie przedsiębiorców zajmujących się np. sprzedażą rękodzieła czy udzielaniem korepetycji. Ktoś, kto prowadzi biznes bardziej dochodowy, nie skorzysta ze zwolnienia z rejestracji.
To jednak nie koniec zmian, bo od 31 marca ma zostać wprowadzona ulga na start dla osób otwierających działalność. To już duża szansa dla początkujących, bo dzięki niej, osoby rozpoczynające biznes i to niezależnie od dochodów, przez pierwsze pół roku działalności nie będą w ogóle płacić składek. Później, tak jak obecnie, mają mieć zniżki jeszcze przez dwa lata, bo teraz dwuletnia ulga dla stawiających pierwsze kroki w biznesie, ma zostać, zgodnie z zapowiedzią rządu, utrzymana.
Czy to działanie na pokaz, czy może w końcu realna pomoc dla małych firm?
— To dobry pomysł. Każda obniżka ukrytych podatków, czy obciążeń fiskalnych, jakie nakładane są na rozwój przedsiębiorczości, zwłaszcza młodej, skutkuje tym, że ktoś zarabia pieniądze. A jak zarabia, to wydaje — tłumaczy dr Waldemar Kozłowski, ekonomista z UWM. — Z punktu widzenia rozwoju przedsiębiorczości jest to jak najbardziej wskazane. Pytanie tylko, jak będzie ze składkami? Państwo będzie musiało jakoś tę dziurę załatać. Czyli czeka nas ściąganie podatków z innych źródeł. Na razie mamy tłuste lata, bo jesteśmy w progresie gospodarczym. A co będzie, jak przyjdą chude i wpływy do budżetu będą mniejsze? Takie działania trzeba jednak podejmować stwierdza ekspert.
— Kiedyś zapytano prezydenta Obamę, jaki będzie w przyszłym miesiącu kurs dolara. Odpowiedział, że... nie wie. I my też nie wiemy, jakie będą skutki dla gospodarki w długoterminowym modelu — wyjaśnia dr Kozłowski. — Ale w modelu krótkoterminowym, młodym przedsiębiorcom będzie dobrze. Warto przytoczyć przykład Japonii, gdzie małym firmom udziela się pożyczek na 0 proc. Koszty bierze na siebie państwo.
— Bo w Japonii obowiązuje system honorowy, więc państwo wie, że firma odda — odpowiada dr Kozłowski. — U nas boimy się, że pieniądze nie wrócą do systemu. Boimy się też, że wszyscy oszukują, a jak wybuchają afery, to i ludzie się w tym utwierdzają. Nie sądzę jednak, żeby te zmiany, które czekają nas w marcu, były drastyczne dla gospodarki — prognozuje dr Kozłowski. — To nie jest aż tak znacząca grupa. Myślę, że większość tych, którzy np. prowadzą korepetycje i tak nie płaci podatków. Dlatego dobrze, że zostanie to uregulowane. Niech ludzie mają przeświadczenie o tym, że robią to legalnie. Im mniej ingerencji państwa, tym lepiej. Jak będziemy schodzić z kosztów pracy, to ludzie przestaną być przecież zatrudniani na czarno. Już dawno udowodniono, że ukryte obciążenia fiskalne powodują ucieczkę do szarej strefy.
p.jaszczanin@gazetaolsztynska.pl
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Dodaj komentarz Odśwież
Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez