Zakochali się w sklepie meblowym

2018-03-22 15:00:00 (ost. akt: 2018-03-22 15:52:00)
fot. — Barbara i Marcin Kwinto (wnuk naszej bajkopisarki) poznali się w pracy - w sklepie meblowym i od tej pory trwają przy sobie i... meblach

fot. — Barbara i Marcin Kwinto (wnuk naszej bajkopisarki) poznali się w pracy - w sklepie meblowym i od tej pory trwają przy sobie i... meblach

Autor zdjęcia: Fot. album rodzinny p. Kwinto

Podziel się:

To coś więcej niż zawód. Marcinowi Kwinto meblarstwo zajmuje niemal całe życie. Podobnie jak jego żonie. Poznali się w sklepie meblowym. W nim zakochali w sobie i postanowili wieść wspólne życie. Teraz mają swoje sklepy.

Jest ich na razie trzy, w tym jeden w Lidzbarku Warmińskim. To miasto jest szczególnie bliskie sercu pana Marcina. To tutaj mieszkali jego dziadkowie i wychował się jego tato. Babcia — Irena Kwinto, to znana i kochana przez lidzbarczan polska bajkopisarka, która w 1945 roku trafiła tutaj z Kresów Wschodnich. Młodzieżowy Dom Kultury, w którym pracowała nazwano jej imieniem.

Przygodę z meblami Marcin Kwinto rozpoczął kilka lat po studiach. Teraz razem żoną prowadza trzy sklepy. — Żonę sam przyjmowałem do pracy — zwierza się nasz rozmówca. — Poznaliśmy się wśród mebli, które stały się nie tylko naszą pracą, ale też pasją. Uważam, że do pracy powinno się chodzić z przyjemnością, a nie za karę. Nam obojgu praca daje satysfakcję. Chociaż oczywiście nie można przesadzać, ale też czasami trudno zapomnieć o tym, co się robi.

— Zdaję sobie sprawę z tego, że czasem wzbudzamy zdziwienie swoim zachowaniem. Zdarza nam się na przykład po przyjściu do restauracji zajrzeć pod stół, żeby sprawdzić producenta — śmieje się olsztynianin. — Często zgadujemy markę mebli pokazywanych w reklamach, czy filmach. Wstyd się przyznać, ale bywało, że oglądając scenę erotyczną w filmie oboje skupialiśmy uwagę nie na bohaterach, tylko na łóżku, na którym scena się odgrywała.

Swój pierwszy sklep otworzyli w 2017 roku w Olsztynie. — W tym budynku był kiedyś także sklep meblowy. Miałem do niego sentyment, bo chodziłem do niego z mamą jako mały chłopiec. Kiedy zacząłem tam remont, okazało się, że wszystko pamięta lata sześćdziesiąte - mówi.

Jedynym mankamentem pracy, którą wykonują jest to, że jak się naoglądają mebli, to trudno im znaleźć coś oryginalnego do swojego mieszkania. — Sypialnię kupiliśmy w Hongkongu, gdzie byłem na targach meblowych — mówi Marcin Kwinto. Małżonkowie bywają też na targach w Kolonii, czy Mediolanie. Śledzą nowe trendy, wymieniają doświadczenia. Czy klienci polscy różnią się od niemieckich, francuskich, włoskich?

— Zauważyłem, że tak. Polacy lubią mieć duży wybór, dlatego musimy być na to przygotowani, dysponować całą paletą kolorów i wzorów. Przy czym, co jest też dla polskiego klienta charakterystyczne, i tak na ogół wybiera on kolor, czy wzór, który mu na początku zaproponowaliśmy. Wygląda to tak: „tylko brązowy i szary? A nie macie innych kolorów”? „Mamy, proszę sobie wybrać”. „Wie pan co? To ja wezmę ten brązowy”.

Na szczęście w naszym kraju jest w czym wybierać. — Nie wszyscy o tym wiedzą, ale Polska jest największym producentem i eksporterem mebli w Europie. Jest się czym pochwalić. Nasze meble cieszą się powodzeniem w wielu krajach. Nie dziwi mnie to, bo są naprawdę dobrej jakości i w szerokim asortymencie.

Ewa Lubińska

Na swoim: W naszym cyklu pokazujemy małe firmy. Te które działają od lat, i te, które dopiero startują. Rozmawialiśmy już z przedsiębiorcami z Olsztyna i Ełku, ale też z Tuszewa koło Lubawy i Idzbarka koło Ostródy. Jeżeli chcecie, żeby z Wami porozmawiać, napiszcie do mnie na Facebooku.
Igor Hrywna

Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Dodaj komentarz Odśwież

Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez FB