Jedni wierzą w mądrość tłumów. Powiadają, że nikt nie wie tyle, ile wie grupa. Inni gwałtownie temu zaprzeczają. I dowodzą, że postęp odbywa się wyłącznie dzięki jednostkom. Nieważne, czy są to wizjonerzy czy przywódcy.
Nie jestem w tej dziedzinie specjalistą, ale wydaje mi się, że w poprzedniej epoce stawiano raczej na silne jednostki kierujące tłumem. Teraz w cenie są chyba bardziej liderzy potrafiący przewodzić zespołom niż nimi kierować.
Z taka to refleksją przysiadłem do lektury książki Cheryl Bachelder „Mieć odwagę służyć. Jak osiągać lepsze wyniki, służąc innym” (wydawnictwo Studio EMKA). Cheryl Bachelder to amerykańska bizneswoman, która pracowała między innymi dla takich potentatów, jak Procter & Gamble i Gillette. Była też prezesem KFC. Kilkakrotnie zawieszała swoją karierę, żeby zostać matką i gospodynią domową w pełnym wymiarze godzin. Stała się znana, kiedy wyciągnęła z dna sieć restauracji Popeyes Louisiana Kitchen. W czasie kiedy kierowała tą siecią, cena za akcję wzrosła z 15 USD do 79 USD.
Swój sukces zawdzięcza „służebnemu przywództwu”, które zastosowała w Popeyes. W uproszczeniu można powiedzieć, że jest to typ przywództwa, w którym odwaga miesza się z pokorą. Odwaga jest potrzebna do stawiania ambitnych celów. Pokora przejawia się w bezinteresownej pomocy podwładnym w dążeniu do tego celu. Wysokim oczekiwaniom zawsze bowiem muszą towarzyszyć szacunek i wsparcie. Oraz to, że szef potrafi się usunąć w cień, żeby dać błyszczeć innym.
Gorąco polecam, bo sam wiele skorzystałem.
Igor Hrywna
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Dodaj komentarz Odśwież
Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez