Przyszłość to działanie w zespole

2018-07-01 11:36:59 (ost. akt: 2018-06-30 17:30:47)
Waldemar Klocek

Waldemar Klocek

Autor zdjęcia: Zbigniew Woźniak

Podziel się:

Takie organizacje, jak Klub Biznesu, będą ciągle potrzebne. Teraz klub działa na zasadzie non proft. Może teraz czas iść w kierunku zawodowstwa? — mówi Waldemar Klocek, prezes Warmińsko-Mazurskiego Klubu Biznesu.

— Dobre wyniki firm, niskie bezrobocie, wzrost gospodarczy. Czy odczuwają to także firmy z Warmińsko-Mazurskiego Klubu Biznesu?
— Tak. Kondycja firm w klubie jest dobra, staramy się równać do najlepszych. Nie zawsze to się udaje, mimo wszystko cieszymy się z tego, co mamy: jest koniunktura w Polsce i Europie. Jednak wystarczy wziąć gazetę do ręki i widać, że nie wszędzie tak się dzieje. Wieloma krajami wstrząsają niepokoje. Mamy dziesiąty rok prosperity i istnieje obawa, że może nadejść recesja. Nasze firmy borykają się też z problemami związanymi z pozyskaniem pracowników. Dużo osób wyjechało do pracy za granicę, coraz trudniej też o pracowników z Ukrainy.

— W jaki sposób Klub Biznesu szuka nowych rąk do pracy?
— Sami sobie chcemy ich wychować (śmiech). Dzięki uprzejmości Stanisława Jankowskiego prezesa Zakładu Urządzeń Technicznych Unimasz Sp. z o. o., zorganizowaliśmy w czerwcu spotkanie w sprawie uczniów szkół zawodowych, na których patrzymy jako na potencjalnych pracowników. Był zarząd klubu, przedstawiciele olsztyńskiej oświaty. Dziś każdy chętnie korzystałby z wiedzy i umiejętności uczniów szkół zawodowych. Jednak oferta edukacyjna nie przystaje do oczekiwań pracodawców. Szkoły nie dysponują pomocami szkolnymi na odpowiednim poziomie, kierunki nauczania nie są przystosowane do rynku pracy. Nadszedł czas, by zapomnieć o zapaści szkolnictwa zawodowego w Polsce. Potrzebne są też spotkania ze studentami. Można ich przyciągnąć np. stypendiami, by w przyszłości przyszli do firmy. Widać już dobrą tendencję: wreszcie młodzież ruszyła ze start-upami, zakłada firmy. Bardzo wiele osób chce wejść do olsztyńskiego Parku Naukowo-Technologicznego, a to jest uwarunkowane innowacyjnością: produktów, technologii itp.

— Czy takich innowatorów szukają też przedsiębiorcy?
— Tak. Wyspecjalizowanych pracowników, którzy mają otwartą głowę, wprowadzają innowacje w praktyce. Bo innowacje to niższe koszty, nowe produkty i technologie. W klubie też mamy wiele firm innowacyjnych, specjalizujących się m.in. w technologiach energii odnawialnej, produkcji opon, meblarstwie, budownictwie i innych dziedzinach.

— Klub przyjmuje nowych przedsiębiorców?
— Oczywiście, przyjęliśmy 6 firm z branży m.in. energetycznej, budowlanej, szkoleniowej. Trwają rozmowy z innymi, dużymi firmami. Moim zdaniem, w naszym regionie nie doceniamy dużych firm. Obserwując inne miasta na zachodzie Europy, widzę, że tam np. ulice są nazywane nazwiskami przedsiębiorców, którzy inwestują w tych miejscach. Co by szkodziło, gdyby w Olsztynie przy fabryce była ulica François'a Michelina, właściciela i przedsiębiorcy oraz pomysłodawcy ulokowania fabryki opon w Olsztynie, w Polsce? Takie firmy trzeba hołubić. Michelin to jeden z większych pracodawców w regionie, daje około 5 tys. miejsc pracy, ponadto współpracuje z 600 firmami podwykonawcami. To ogromna liczba!

— Jak postrzega biznes dostosowanie oferty UWM do rynku pracy?
— UWM robi dużo, ale, moim zdaniem, powinien bardziej wykorzystywać miejscowy biznes, przecież nasi przedsiębiorcy chętnie podzielą się swoją wiedzą już na etapie studiów. Musimy nad tym jeszcze wspólnie popracować. Dobrym przykładem jest firma Michelin, która zapoczątkowała z UWM kształcenie dualne, przeznaczając część swoich środków na praktyki, staże i itp.

— Czy milionerzy, a takich w naszym regionie jest kilkunastu, obawiają się tzw. daniny solidarnościowej ogłoszonej przez premiera Mateusza Morawieckiego?
— Oczywiście, że tak. Skąd taki pomysł wobec ludzi, którzy doszli ogromną pracą do sukcesu, tworzą miejsca pracy? Obawiamy się takich ruchów. Nie solidaryzujemy z tą decyzją, chociaż jako Klub Biznesu nagrodziliśmy pana Morawieckiego w ubiegłym roku podczas Gali tytułem Osobowość Roku.

— Przed panem druga kadencja na stanowisku prezesa. Jakie plany ma klub?

— Takie organizacje będą ciągle potrzebne. Nasz klub działa na zasadzie non proft. Może teraz czas iść w kierunku zawodowstwa? Mamy obecnie 7-osobowy zarząd. Każdy przedsiębiorca może liczyć na naszą pomoc. Wszyscy są entuzjastami, młodzi, pomysłowi, w następnych kadencjach przejmą władzę w klubie. Przyszłość należy do działania zespołowego, nie w pojedynkę.
Klub jest dobrze postrzegany. Pokazała to nasza Gala, którą zawsze organizujemy w marcu i nagradzamy wówczas wybitne osoby tytułami Osobowość Roku. Zapraszamy też gości, często z pierwszych stron gazet, polityków, z którymi dzięki temu jest łatwiejszy kontakt, co ma szczególnie znaczenie dla władzy regionalnej.

—Nie jest tajemnicą, że gościem tegorocznej Gali miał być Robert Lewandowski.
— Robiłem wszystko, by ściągnąć Roberta Lewandowskiego. Niestety nie udało się, ale nie rezygnujemy. To jedno z moich marzeń, by nagrodzić nie polityka, a wybitnego człowieka, który swoim talentem doszedł do wszystkiego sam.

br